Wyszukiwarka
Liczba elementów: 10
Na początku był kamieniołom, w którym łupano cenny materiał budowlany, jakim jest dolomit. W połowie lat 90. ubiegłego stulecia firma wpadła w tarapaty finansowe i w konsekwencji zaczęła zalegać z opłatami za prąd. Elektrownia okazała się bezwzględna i odcięła zasilanie. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać - stanęły pompy odprowadzające wodę. Po sześciu miesiącach kamieniołom zamienił się w malownicze jezioro. Wnet zostało ono odkryte przez płetwonurków. Co takiego przyciąga ich do Jaworzna? Na pewno woda, szmaragdowa, przejrzysta na kilkanaście metrów, a także efektowne urwiska skalne. Ale przede wszystkim niespodzianki rozsiane po dnie zalewu. Właściciele kamieniołomu nie zdążyli rozmontować i wywieźć całego sprzętu, pozostawiając m.in. dwie olbrzymie koparki. W wodzie wyglądają one jak pojazdy z filmów science-fiction! Mnóstwo tu zresztą innych, skromniejszych urządzeń i narzędzi. Do odnalezienia są m.in. bunkier strzałowego (w którym chronił się podczas eksplozji kruszących skałę), stacja trafo czy przepompownia. Atrakcji przybywa. W akwenie zatopiono już dwa samochody, a nawet samolot. Są więc polonez i bmw oraz antonow AN2. Wszystkie te obiekty oznaczono specjalnymi bojami. Na powierzchni płetwonurkom służą m.in. domki wypoczynkowe, sklep i wypożyczalnia sprzętu. Obecnie Baza Nurkowa „Koparki” w Jaworznie-Szczakowej to atrakcja turystyczna na skalę europejską. Bezpieczna i profesjonalna. Nie bez powodu mówi się, że jeśli w Polsce nurkować, to w Hańczy na północy, a na południu - w „Koparkach”.
Na początku był kamieniołom, w którym łupano cenny materiał budowlany, jakim jest dolomit. W połowie lat 90. ubiegłego stulecia firma wpadła w tarapaty finansowe i w konsekwencji zaczęła zalegać z opłatami za prąd. Elektrownia okazała się bezwzględna i odcięła zasilanie. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać - stanęły pompy odprowadzające wodę. Po sześciu miesiącach kamieniołom zamienił się w malownicze jezioro. Wnet zostało ono odkryte przez płetwonurków. Co takiego przyciąga ich do Jaworzna? Na pewno woda, szmaragdowa, przejrzysta na kilkanaście metrów, a także efektowne urwiska skalne. Ale przede wszystkim niespodzianki rozsiane po dnie zalewu. Właściciele kamieniołomu nie zdążyli rozmontować i wywieźć całego sprzętu, pozostawiając m.in. dwie olbrzymie koparki. W wodzie wyglądają one jak pojazdy z filmów science-fiction! Mnóstwo tu zresztą innych, skromniejszych urządzeń i narzędzi. Do odnalezienia są m.in. bunkier strzałowego (w którym chronił się podczas eksplozji kruszących skałę), stacja trafo czy przepompownia. Atrakcji przybywa. W akwenie zatopiono już dwa samochody, a nawet samolot. Są więc polonez i bmw oraz antonow AN2. Wszystkie te obiekty oznaczono specjalnymi bojami. Na powierzchni płetwonurkom służą m.in. domki wypoczynkowe, sklep i wypożyczalnia sprzętu. Obecnie Baza Nurkowa „Koparki” w Jaworznie-Szczakowej to atrakcja turystyczna na skalę europejską. Bezpieczna i profesjonalna. Nie bez powodu mówi się, że jeśli w Polsce nurkować, to w Hańczy na północy, a na południu - w „Koparkach”.
W latach 30. ubiegłego stulecia wszystko wskazywało na to, że wojna polsko-niemiecka jest nieunikniona. Polskie władze wojskowe postanowiły więc zbudować na terenie najbardziej uprzemysłowionego regionu w kraju, czyli w województwie śląskim, system umocnień nadgranicznych, który zyskał miano Obszaru Warownego Śląsk. Do dziś zachowało się wiele schronów bojowych, które przyciągają wielbicieli militariów. W 1939 roku, po ówczesnej niemieckiej stronie granicy, Wehrmacht wzniósł własny system umocnień, który, zdaniem specjalistów, miał w większym stopniu wypełniać zadania propagandowe, niż stricte wojskowe. Z czasem zyskały one nazwę Pozycji Górnośląskiej. Ciągnęła się ona na długości około 40 km - od wsi Miedary (na północy) po Pilchowice (na południu). Do momentu wybuchu wojny ukończono budowę 26 schronów bojowych, które zaplanowano wyposażyć w zdobyczny sprzęt czechosłowacki. Pozycja Górnośląska nie została wykorzystana podczas kampanii wrześniowej. Dopiero pod koniec 1944 roku część schronów użyto jako osłony dla wycofujących się wojsk. Aby zapoznać się bliżej z pozostałościami schronów Pozycji Górnośląskiej, najlepiej udać się do Zbrosławic koło Tarnowskich Gór. Punkt Oporu „Zbrosławice” składał się z ośmiu schronów przy linii kolejowej w Zbrosławicach oraz jednego w Miedarach. Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium urządziło w największym obiekcie Izbę Muzealną Pozycji Górnośląskiej – Niemiecki Schron Bojowy Regelbau 116. Ten imponujący bunkier ma 10 pomieszczeń, a ściany i strop liczą 2 m grubości, zaś jego załoga składała się z 12 żołnierzy. Wyposażono go m.in. w pancerną kopułę produkcji czechosłowackiej, a uzbrojenie miało obejmować działko przeciwpancerne, cekaemy i erkaemy.
W latach 30. ubiegłego stulecia wszystko wskazywało na to, że wojna polsko-niemiecka jest nieunikniona. Polskie władze wojskowe postanowiły więc zbudować na terenie najbardziej uprzemysłowionego regionu w kraju, czyli w województwie śląskim, system umocnień nadgranicznych, który zyskał miano Obszaru Warownego Śląsk. Do dziś zachowało się wiele schronów bojowych, które przyciągają wielbicieli militariów. W 1939 roku, po ówczesnej niemieckiej stronie granicy, Wehrmacht wzniósł własny system umocnień, który, zdaniem specjalistów, miał w większym stopniu wypełniać zadania propagandowe, niż stricte wojskowe. Z czasem zyskały one nazwę Pozycji Górnośląskiej. Ciągnęła się ona na długości około 40 km - od wsi Miedary (na północy) po Pilchowice (na południu). Do momentu wybuchu wojny ukończono budowę 26 schronów bojowych, które zaplanowano wyposażyć w zdobyczny sprzęt czechosłowacki. Pozycja Górnośląska nie została wykorzystana podczas kampanii wrześniowej. Dopiero pod koniec 1944 roku część schronów użyto jako osłony dla wycofujących się wojsk. Aby zapoznać się bliżej z pozostałościami schronów Pozycji Górnośląskiej, najlepiej udać się do Zbrosławic koło Tarnowskich Gór. Punkt Oporu „Zbrosławice” składał się z ośmiu schronów przy linii kolejowej w Zbrosławicach oraz jednego w Miedarach. Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium urządziło w największym obiekcie Izbę Muzealną Pozycji Górnośląskiej – Niemiecki Schron Bojowy Regelbau 116. Ten imponujący bunkier ma 10 pomieszczeń, a ściany i strop liczą 2 m grubości, zaś jego załoga składała się z 12 żołnierzy. Wyposażono go m.in. w pancerną kopułę produkcji czechosłowackiej, a uzbrojenie miało obejmować działko przeciwpancerne, cekaemy i erkaemy.
W latach 30. ubiegłego stulecia wszystko wskazywało na to, że wojna polsko-niemiecka jest nieunikniona. Polskie władze wojskowe postanowiły więc zbudować na terenie najbardziej uprzemysłowionego regionu w kraju, czyli w województwie śląskim, system umocnień nadgranicznych, który zyskał miano Obszaru Warownego Śląsk. Do dziś zachowało się wiele schronów bojowych, które przyciągają wielbicieli militariów. W 1939 roku, po ówczesnej niemieckiej stronie granicy, Wehrmacht wzniósł własny system umocnień, który, zdaniem specjalistów, miał w większym stopniu wypełniać zadania propagandowe, niż stricte wojskowe. Z czasem zyskały one nazwę Pozycji Górnośląskiej. Ciągnęła się ona na długości około 40 km - od wsi Miedary (na północy) po Pilchowice (na południu). Do momentu wybuchu wojny ukończono budowę 26 schronów bojowych, które zaplanowano wyposażyć w zdobyczny sprzęt czechosłowacki. Pozycja Górnośląska nie została wykorzystana podczas kampanii wrześniowej. Dopiero pod koniec 1944 roku część schronów użyto jako osłony dla wycofujących się wojsk. Aby zapoznać się bliżej z pozostałościami schronów Pozycji Górnośląskiej, najlepiej udać się do Zbrosławic koło Tarnowskich Gór. Punkt Oporu „Zbrosławice” składał się z ośmiu schronów przy linii kolejowej w Zbrosławicach oraz jednego w Miedarach. Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium urządziło w największym obiekcie Izbę Muzealną Pozycji Górnośląskiej – Niemiecki Schron Bojowy Regelbau 116. Ten imponujący bunkier ma 10 pomieszczeń, a ściany i strop liczą 2 m grubości, zaś jego załoga składała się z 12 żołnierzy. Wyposażono go m.in. w pancerną kopułę produkcji czechosłowackiej, a uzbrojenie miało obejmować działko przeciwpancerne, cekaemy i erkaemy.
W latach 30. ubiegłego stulecia wszystko wskazywało na to, że wojna polsko-niemiecka jest nieunikniona. Polskie władze wojskowe postanowiły więc zbudować na terenie najbardziej uprzemysłowionego regionu w kraju, czyli w województwie śląskim, system umocnień nadgranicznych, który zyskał miano Obszaru Warownego Śląsk. Do dziś zachowało się wiele schronów bojowych, które przyciągają wielbicieli militariów. W 1939 roku, po ówczesnej niemieckiej stronie granicy, Wehrmacht wzniósł własny system umocnień, który, zdaniem specjalistów, miał w większym stopniu wypełniać zadania propagandowe, niż stricte wojskowe. Z czasem zyskały one nazwę Pozycji Górnośląskiej. Ciągnęła się ona na długości około 40 km - od wsi Miedary (na północy) po Pilchowice (na południu). Do momentu wybuchu wojny ukończono budowę 26 schronów bojowych, które zaplanowano wyposażyć w zdobyczny sprzęt czechosłowacki. Pozycja Górnośląska nie została wykorzystana podczas kampanii wrześniowej. Dopiero pod koniec 1944 roku część schronów użyto jako osłony dla wycofujących się wojsk. Aby zapoznać się bliżej z pozostałościami schronów Pozycji Górnośląskiej, najlepiej udać się do Zbrosławic koło Tarnowskich Gór. Punkt Oporu „Zbrosławice” składał się z ośmiu schronów przy linii kolejowej w Zbrosławicach oraz jednego w Miedarach. Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium urządziło w największym obiekcie Izbę Muzealną Pozycji Górnośląskiej – Niemiecki Schron Bojowy Regelbau 116. Ten imponujący bunkier ma 10 pomieszczeń, a ściany i strop liczą 2 m grubości, zaś jego załoga składała się z 12 żołnierzy. Wyposażono go m.in. w pancerną kopułę produkcji czechosłowackiej, a uzbrojenie miało obejmować działko przeciwpancerne, cekaemy i erkaemy.
W latach 30. ubiegłego stulecia wszystko wskazywało na to, że wojna polsko-niemiecka jest nieunikniona. Polskie władze wojskowe postanowiły więc zbudować na terenie najbardziej uprzemysłowionego regionu w kraju, czyli w województwie śląskim, system umocnień nadgranicznych, który zyskał miano Obszaru Warownego Śląsk. Do dziś zachowało się wiele schronów bojowych, które przyciągają wielbicieli militariów. W 1939 roku, po ówczesnej niemieckiej stronie granicy, Wehrmacht wzniósł własny system umocnień, który, zdaniem specjalistów, miał w większym stopniu wypełniać zadania propagandowe, niż stricte wojskowe. Z czasem zyskały one nazwę Pozycji Górnośląskiej. Ciągnęła się ona na długości około 40 km - od wsi Miedary (na północy) po Pilchowice (na południu). Do momentu wybuchu wojny ukończono budowę 26 schronów bojowych, które zaplanowano wyposażyć w zdobyczny sprzęt czechosłowacki. Pozycja Górnośląska nie została wykorzystana podczas kampanii wrześniowej. Dopiero pod koniec 1944 roku część schronów użyto jako osłony dla wycofujących się wojsk. Aby zapoznać się bliżej z pozostałościami schronów Pozycji Górnośląskiej, najlepiej udać się do Zbrosławic koło Tarnowskich Gór. Punkt Oporu „Zbrosławice” składał się z ośmiu schronów przy linii kolejowej w Zbrosławicach oraz jednego w Miedarach. Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium urządziło w największym obiekcie Izbę Muzealną Pozycji Górnośląskiej – Niemiecki Schron Bojowy Regelbau 116. Ten imponujący bunkier ma 10 pomieszczeń, a ściany i strop liczą 2 m grubości, zaś jego załoga składała się z 12 żołnierzy. Wyposażono go m.in. w pancerną kopułę produkcji czechosłowackiej, a uzbrojenie miało obejmować działko przeciwpancerne, cekaemy i erkaemy.
Na początku był kamieniołom, w którym łupano cenny materiał budowlany, jakim jest dolomit. W połowie lat 90. ubiegłego stulecia firma wpadła w tarapaty finansowe i w konsekwencji zaczęła zalegać z opłatami za prąd. Elektrownia okazała się bezwzględna i odcięła zasilanie. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać - stanęły pompy odprowadzające wodę. Po sześciu miesiącach kamieniołom zamienił się w malownicze jezioro. Wnet zostało ono odkryte przez płetwonurków. Co takiego przyciąga ich do Jaworzna? Na pewno woda, szmaragdowa, przejrzysta na kilkanaście metrów, a także efektowne urwiska skalne. Ale przede wszystkim niespodzianki rozsiane po dnie zalewu. Właściciele kamieniołomu nie zdążyli rozmontować i wywieźć całego sprzętu, pozostawiając m.in. dwie olbrzymie koparki. W wodzie wyglądają one jak pojazdy z filmów science-fiction! Mnóstwo tu zresztą innych, skromniejszych urządzeń i narzędzi. Do odnalezienia są m.in. bunkier strzałowego (w którym chronił się podczas eksplozji kruszących skałę), stacja trafo czy przepompownia. Atrakcji przybywa. W akwenie zatopiono już dwa samochody, a nawet samolot. Są więc polonez i bmw oraz antonow AN2. Wszystkie te obiekty oznaczono specjalnymi bojami. Na powierzchni płetwonurkom służą m.in. domki wypoczynkowe, sklep i wypożyczalnia sprzętu. Obecnie Baza Nurkowa „Koparki” w Jaworznie-Szczakowej to atrakcja turystyczna na skalę europejską. Bezpieczna i profesjonalna. Nie bez powodu mówi się, że jeśli w Polsce nurkować, to w Hańczy na północy, a na południu - w „Koparkach”.
Na początku był kamieniołom, w którym łupano cenny materiał budowlany, jakim jest dolomit. W połowie lat 90. ubiegłego stulecia firma wpadła w tarapaty finansowe i w konsekwencji zaczęła zalegać z opłatami za prąd. Elektrownia okazała się bezwzględna i odcięła zasilanie. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać - stanęły pompy odprowadzające wodę. Po sześciu miesiącach kamieniołom zamienił się w malownicze jezioro. Wnet zostało ono odkryte przez płetwonurków. Co takiego przyciąga ich do Jaworzna? Na pewno woda, szmaragdowa, przejrzysta na kilkanaście metrów, a także efektowne urwiska skalne. Ale przede wszystkim niespodzianki rozsiane po dnie zalewu. Właściciele kamieniołomu nie zdążyli rozmontować i wywieźć całego sprzętu, pozostawiając m.in. dwie olbrzymie koparki. W wodzie wyglądają one jak pojazdy z filmów science-fiction! Mnóstwo tu zresztą innych, skromniejszych urządzeń i narzędzi. Do odnalezienia są m.in. bunkier strzałowego (w którym chronił się podczas eksplozji kruszących skałę), stacja trafo czy przepompownia. Atrakcji przybywa. W akwenie zatopiono już dwa samochody, a nawet samolot. Są więc polonez i bmw oraz antonow AN2. Wszystkie te obiekty oznaczono specjalnymi bojami. Na powierzchni płetwonurkom służą m.in. domki wypoczynkowe, sklep i wypożyczalnia sprzętu. Obecnie Baza Nurkowa „Koparki” w Jaworznie-Szczakowej to atrakcja turystyczna na skalę europejską. Bezpieczna i profesjonalna. Nie bez powodu mówi się, że jeśli w Polsce nurkować, to w Hańczy na północy, a na południu - w „Koparkach”.
Na początku był kamieniołom, w którym łupano cenny materiał budowlany, jakim jest dolomit. W połowie lat 90. ubiegłego stulecia firma wpadła w tarapaty finansowe i w konsekwencji zaczęła zalegać z opłatami za prąd. Elektrownia okazała się bezwzględna i odcięła zasilanie. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać - stanęły pompy odprowadzające wodę. Po sześciu miesiącach kamieniołom zamienił się w malownicze jezioro. Wnet zostało ono odkryte przez płetwonurków. Co takiego przyciąga ich do Jaworzna? Na pewno woda, szmaragdowa, przejrzysta na kilkanaście metrów, a także efektowne urwiska skalne. Ale przede wszystkim niespodzianki rozsiane po dnie zalewu. Właściciele kamieniołomu nie zdążyli rozmontować i wywieźć całego sprzętu, pozostawiając m.in. dwie olbrzymie koparki. W wodzie wyglądają one jak pojazdy z filmów science-fiction! Mnóstwo tu zresztą innych, skromniejszych urządzeń i narzędzi. Do odnalezienia są m.in. bunkier strzałowego (w którym chronił się podczas eksplozji kruszących skałę), stacja trafo czy przepompownia. Atrakcji przybywa. W akwenie zatopiono już dwa samochody, a nawet samolot. Są więc polonez i bmw oraz antonow AN2. Wszystkie te obiekty oznaczono specjalnymi bojami. Na powierzchni płetwonurkom służą m.in. domki wypoczynkowe, sklep i wypożyczalnia sprzętu. Obecnie Baza Nurkowa „Koparki” w Jaworznie-Szczakowej to atrakcja turystyczna na skalę europejską. Bezpieczna i profesjonalna. Nie bez powodu mówi się, że jeśli w Polsce nurkować, to w Hańczy na północy, a na południu - w „Koparkach”.